Wydarzenia

Do tragedii nie doszło, ale...

Data publikacji 02.01.2014
wrdJak wskazują policyjne statystyki, na polskich drogach w minioną noc sylwestrową zatrzymano mniej nietrzeźwych kierowców. Niestety nie obyło się też bez tragicznych wypadków z udziałem pijanych kierowców. Na szczęście w te tragiczne statystyki nie wpisały się drogi powiatu ostrowskiego.

Przełom 2013 i 2014 roku na drogach powiatu ostrowskiego był spokojny i przede wszystkim bezpieczny. Policjanci zatrzymali czterech nietrzeźwych kierowców i na szczęście obyło się bez tragicznych w skutkach zdarzeń drogowych. Biorąc jednak pod uwagę okoliczności w jakich doszło do zatrzymania tych kierowców, tak „różowo" już to nie wyglądało.

Najpierw w miejscowości Cieszyn doszło do kłótni pomiędzy braćmi. W jej wyniku, 33-latek celowo wjechał oplem omega w stojące na poboczu isuzu należące do jego brata. Niestety przy okazji uszkodził także inny pojazd. Okazało się, że w organizmie miał prawie 1,5 promila alkoholu. 47-letni brat odjechał z miejsca zdarzenia, a w chwili zatrzymania przez policję miał nieco ponad 1 promil alkoholu. Policjanci sprawdzają czy mężczyzna był już nietrzeźwy w momencie kierowania pojazdem.

W Wysocku Małym, 34-letni mieszkaniec naszego powiatu, zjechał z jezdni i staranował fordem modeno ogrodzenie jednej z posesji. Zatrzymany kierowca miał ponad 1,8 promila alkoholu w organizmie.

Alkohol zdecydowanie nie służył też 24-letniemu mieszkańcowi powiatu ostrowskiego. Stojącym częściowo na jezdni we Wtórku pojazdem marki Lancia, zainteresowała się przypadkowo przejeżdżająca kobieta. Widząc opartego o kierownicę mężczyznę, chciała sprawdzić czy coś mu się nie stało. Okazało się jednak, że kierowca po prostu spał i kiedy został obudzony, ruszył, jadąc zygzakiem po całej jezdni. Tym sposobem zdołał dojechać do Parczewa, gdzie jego samochód tym razem zatrzymał się na środku jezdni, a on sam ponownie zasnął za kierownicą. Wezwany na miejsce policyjny patrol zatrzymał kierowcę, który posiadał 1,4 promila alkoholu w organizmie.

Zatrzymani kierowcy stracą prawo jazdy i będą odpowiadać karnie przed sądem, za co może im grozić do 2 lat więzienia. Nie pomyśleli jednak o innych uczestnikach ruchu drogowego i tragicznych skutkach, do których mogli się bezpośredni przyczynić.

Powrót na górę strony